Nareszcie! Po 7 minutach terroru, o godzinie 7:31 czasu polskiego, największy łazik wysłany przez człowieka na Czerwoną Planetę, dotknął jej piaszczystą powierzchnię. Nie dość, że cała procedura wejścia w atmosferę, swobodnego spadku oraz wyhamowywania przebiegła pomyślnie, to łazik osiągnął grunt z bezpieczną prędkością około 3 km/h! Wszystko to dzięki inżynierom z JPL (Jet Propulsion Laboratory, a po Polsku Laboratorium Napędu Odrzutowego ), którzy wymyślili, jak 900 kilogramowego łazika opuścić bezpiecznie na marsjańskie podłoże. Gdy pierwszy raz zobaczyłem animację lądowania Curiosity, nie wiedziałem czy to rzeczywistość czy film science-fiction. Po wejściu w atmosferę kapsuły kosmicznej oraz wyhamowaniu jej przez spadochron (co nie jest łatwe z uwagi na rozrzedzoną atmosferę – ciśnienie to zaledwie 4-7 hPa ), na wysokości około 8 km została odrzucona osłona termiczna. Po przebyciu następnych 6,5 kilometrów w dół, z wnętrza kapsuły uwolniona została platforma przenosząca łazika. Platforma ta miała kilka zadań:
1. Jej silniki odrzutowe miały za zadanie wyhamować łazik przed dotknięciem z powierzchnią Marsa (zmniejszenie prędkości ze 180 mph do około 1,7 mph)
2. Łazik został opuszczony na linach z unoszącej się nad nim platformy, opadając na grunt z prędkością 3 km/h
3. Po lądowaniu łazika, platforma odleciała aby Mars Science Laboratory, czyli nasz pojazd, mógł bez przeszkód rozpocząć transmisję danych na Ziemię (platforma rozbiła się w bezpiecznej odległości)
Należy podkreślić, że do projektu Curiosity wykorzystane zostały również polskie detektory podczerwieni, które pomogą ustalić, czy rzeczywiście na Czerownej Planecie istniało/istnieje życie. Firmą, która wyprodukowała te zaawansowane technicznie, niechłodzone detektory jest Vigo System.